Czas do 1 czerwca minął szybko. Siatkarze ciężko ćwiczyli przez ten czas. Trener był zadowolony, siatkarze też. Wszyscy wierzyliśmy, że wygramy. Wierzyliśmy, ze stać nas na to. O godzinie 17:30, pierwszego czerwca rozpoczął się mecz. Prezentacja drużyn, hymn - był to najpiękniejszy moment, gdy tylu kibiców śpiewało, potem prezentacja szóstek. Pierwszy set wygrany na przewagi : 28:26. Kolejne dwa także wygrane do 18 i 20. Cały mecz był na prawdę dobry. Kibice pokazali klasę. Spisali się na medal. Chłopacy byli zadowoleni. Musieli jednak powstrzymać swój entuzjazm dlatego, że czekał ich jeszcze mecz z Finlandią i Brazylią. Kolejny dzień i kolejny wygrany mecz wygrany 3:0. W trzeci dzień wygraliśmy z Brazylią 3:2. Siatkarze byli z siebie zadowoleni. Zdobyli 7 punktów. Po kilku dniach byliśmy w Brazylii. Na tym wyjeździe na nasze konto wpłynęło 6 punktów. Niestety. Przegraliśmy z Brazylią. W grupie jesteśmy na drugim miejscu z 20 punktami. Pierwsze miejsce zajmuje Brazylia z 21. Już mamy zapewniony awans do finału. Ale chłopacy chcę jeszcze walczyć, żeby wyjść z grupy z pierwszego miejsca. Dlatego też pierwszy mecz w Tampere, który graliśmy z Finlandią wygraliśmy 3:0. Kolejny wygraliśmy także 3:0, tylko tym razem z Kanadą. Ostatni mecz, który graliśmy z Brazylią wygraliśmy 3:1. Chłopacy byli z siebie zadowoleni. Z grupy wyszliśmy z pierwszego miejsca z 29 punktami, na drugim miejscu Brazylia z 26 punktami. 5 lipca Polska w Sofii grała swój pierwszy mecz w finale. I znów z Brazylią. Mecz był pełen emocji. Ostatecznie wygraliśmy 3:2. Dlatego też Brazylia musiała się pożegnać z turniejem, ponieważ przegrała dzień wcześniej z Kubą. Kolejnego dnia graliśmy z Kubą. Można powiedzieć, że szybko łatwo i przyjemnie, wygraliśmy 3:0. Jesteśmy w ćwierćfinale. Gramy z gospodarzami- Bułgarią. Wygraliśmy 3:0. Kibice nie umieli się pogodzić, że ich reprezentacja przegrała, dlatego rzucali w naszą drużynę butelkami, popcornem. Można powiedzieć, że wszystkim co się dało. 8 lipca 2012, godzina 19:45. Zaczyna się mecz. Mecz z USA. Mecz o złoto, złoto Ligi Światowej. Szliśmy praktycznie punkt za punktem. Było 9:8 dla nas. Niefortunny upadek. Już 9:9 i Marcin ma kontuzję. Grzesiu szybko wchodzi za niego. Siadamy przy Marcinie. Kontuzja okazała się nie groźna. Na całe szczęście. Ale niestety Marcin nie zagra już dzisiaj. Był na siebie zdenerwowany. Minął jeden set, drugi. Prowadzimy 2:0. Zaczął się 3 set, miejmy nadzieję, że ostatni. Chłopacy szli łeb w łeb. 24:20 dla nas. Zagrywa Stanley po raz drugi.
-Wygramy to. -powiedział do mnie Kuba, gdy staliśmy w kwadracie dla rezerwowych.
-Oby nie trafił, oby nie trafił. -powtarzałaś. Po chwili usłyszałaś wrzaski. Tak ! Wygraliśmy. Wygraliśmy po raz pierwszy Ligę Światową! Pokonaliśmy reprezentację USA. Chłopacy wrzeszczeli, krzyczeli. Byli szczęśliwi tak samo jak trenerzy, sztab, ich rodziny no i zawsze wierni kibice.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj rozdział dużo później, ale to dlatego, że muszę uczyć się na geografię. Pozdrawiam także panią od fizyki, która chce mi dać 2, choć mam same 3, 4 i jedną 2 ! Przepraszam, że tak przyśpieszam akcję, ale muszę. Jak tylko wszystko pozdaję, obiecuję, że napiszę dużo długich rozdziałów, żeby potem nie wychodziły takie beznadziejne jak do tej pory. Jak pewno wiecie Polska przegrała, ale i tak jestem z nich dumna, choć nie oglądałam meczu ! :) Mam także do was pytanie, ile chcielibyście zobaczyć tu rozdziałów? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz