niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 7


-To jak ? –dopytuje Konarski.
-Grałam. –mówisz szybko. –Ale to tylko na wf.
-Yhym. –mówią razem. Cholerka nie wierzą mi.
-Ja nawet dobrze piłki nie umiem odebrać. –próbuję ich przekonać.
-Zobaczymy na treningu. –mówi Igła.
-Co? –pytasz zaskoczona.
-No na treningu zobaczymy twoje umiejętności siatkarskie. –mówi Zibi.
-Nie. –mówisz szybko.
-Boisz się? –pyta Winiar.
-Nie.
-To grasz dzisiaj z nami.
-Trener się nie zgodzi.
-Zgodzi się. –Nagle do pokoju wpada Konarski z Wiśniewskim.
-Trener się zgodzi. –mówi Łukasz.
-Kiedy wyszliście z pokoju? –pytasz nie wiedząc kiedy wyszli. Nie zauważyłaś.
-Przed chwilą odpowiada Dawid.
-No czyli postanowione grasz z nami. –mówi Igła. –Dobra idziemy na stołówkę, za pięć minut podają obiad. –nie zdążyłaś nic powiedzieć, a ci już wyszli na korytarz.
-Idziesz? –pyta Dziku.
-Tak. –wychodzisz i kierujesz się na stołówkę z siatkarzami uprzednio zamykając drzwi do pokoju. Dzisiaj na obiad są ziemniaki kurczak i szpinak. Krzywisz się na myśl o szpinaku.
-Co jest? –pyta Igła gdy siadasz z nimi przy stoliku. Chciałaś usiąść gdzie indziej, ale nie miałaś wyboru z tymi wielkoludami.
-Szpinak. –mówisz.
-Nie lubisz szpinaku? –pyta Winiar.
-Nie.
-To tak jak większość z nas. –szczerzy się Kubiak.
-A kto lubi?
-Zibi, Rucek, Guma, Konar i jeszcze tam kilka osób ze sztabu. –odpowiada Wiśnia. Kiwasz głową, ze rozumiesz. Cały obiad mija wam w bardzo wesołej atmosferze. Chłopaki cały czas żartują. Po skończonym posiłku mamy chwilę odpoczynku. W pokoju dzwonisz do Michała. Dziwne, ale wcale za nim nie tęsknisz. Mówisz mu, że przyjedziesz 12, bo 14 wylatujecie do Toronto. O 16:15 słyszysz pukanie. Kończysz rozmowę i idziesz otworzyć drzwi.
-Witam. –mówi Andrea Anastasi.
-Co pana do mnie sprowadza? –pytasz rzecz jasna po włosku.
-Przyszedłem spytać czy jesteś gotowa na mecz z chłopakami. –mówi.
-Musze się tylko przebrać i idę na salę. –odpowiadasz.
-Dobrze. To do zobaczenia. –po wypowiedzeniu tych słów wychodzi. Idziesz szybko do łazienki przebrać się w swoją starą bluzkę z numerem 1 i twoim nazwiskiem. Ubierasz jeszcze czarne krótkie spodenki. Zabierasz butelkę wody, telefon i ręcznik. Wszystko wkładasz do małej torby. Wychodzisz na korytarz i zamykasz drzwi.
-Witam. –mówi Ignaczak.
-Hej. Widzieliśmy się nie dawno, przecież. –marszczysz brwi.
-E tam. –odpowiada. –Gotowa?
-Chyba. –mówisz bez przekonania.
-Spokojnie. –uśmiecha się.
-Wy mnie przecież zabijecie! –podnosisz głos.
-Chyba Kurek i Bartman. –odpowiada.
-Żeby oni byli w mojej drużynie, oby oni byli w mojej drużynie. –mówisz jak w transie, a Ignaczak się z ciebie śmieje. Po chwili jesteście na sali. Wszyscy już są. Krótka rozgrzewka i trener wyznacza składy. Pierwszy skład to: Ja –jako przyjmująca, Pit, Kurek (na moje szczęście), Jarosz, Wiśnia, Ziomek i na libero Igła. Drugi skład przedstawiał się tak: Zibi, Guma, Zati, Kosok, Możdżon, Winiar i Dziku. Ustawiliśmy się na boisku i mecz się zaczął. Zagrywa Zibi. Super. Zagrywka idzie na mnie. Prawie perfekcyjne przyjęcie nad siebie, Ziomek wystawia do Kurka i ten po bloku w aut. Nasz punkt.
-Dobre przyjęcie. –mówi Ziomek. Kiwasz głową na znak, że dziękujesz. Na zagrywkę idzie Jarosz. Trafia w siatkę. Punkt dla przeciwników. Po drugiej stronie staje Kosok. Zagrywka znów idzie na mnie. Ostry flot, ale jakoś sobie poradziłam. Ziomek wystawia do… mnie. Szybko wybijam się i atakuje w sam narożnik boiska.
-Jak tyś to zrobiła/ -wytrzeszczył oczy Kurek. Racja zaatakowałam mocno ponad blokiem, praktycznie ewidentny aut powinien być, a ty boisku. Wzruszasz ramionami. Teraz czas na twoja zagrywkę. Wysyłasz flota i Winiarski nie daje rady odebrać zagrywki. Punkt dla waszej drużyny. Znów flot i tym razem as. Kolejnym razem posłałaś na Kubiaka ten przyjął nad siebie guma wystawia i przesunięta krótka do Kosy, ty szybko rzucasz się i podbijasz piłkę, Ziomek wystawia do Kurka i punkt.
-Boże to było genialne dziewczyno ! –krzyczy Igła. –Ja bym nawet tego nie obronił. Wszyscy cię komplementują za tę akcję. Kolejną zagrywkę psujesz. Pierwszego seta wygrywacie łatwo 25:18. Chwila przerwy i znów zaczynacie grać. Drugi i trzeci tez nalezą do was. Wygrywacie drugiego do 21, a trzeciego do 15. Wszyscy cię chwalą. Trener pyta się czy nie zamierzałam być siatkarką, ale zaprzeczyłam. Za dużo się wydarzyło żebym się rozwijała. Ledwo doszłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic i ruszyłam masować chłopaków. Gdy wróciłam była prawie 23. Przebrałam się w pidżamę, runęłam na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Najdłuższy ! ;-) Wszystkiego najlepszego wszystkim mamom ! :* Jakie plany na popołudnie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz